Diurnarius Diurnarius
2831
BLOG

Kłobucki pech Beaty Szydło

Diurnarius Diurnarius Polityka Obserwuj notkę 123

Premier Kopacz jeździ po Polsce, rozmawia z ludźmi i prowadzi wyjazdowe posiedzenia Rady Ministrów. PiS, nie mając recepty, krytykuje to z całej siły, no bo szefowa rządu powinna siedzieć w Warszawie i tu rządzić. A gdyby siedziała w Warszawie, to też byłoby źle i Szydło, Mastalerek, Wiśniewska, Karczewski i inne persony od Prezesa Wszystkich Prezesów, jeździliby po Kopacz jak po burej kobyle, że boi się wyjść do narodu i zamyka się w gmachu w Alejach Ujazdowskich. Takie to przewidywalne, że aż nudne.

Podobnie nudna jest mantra „kandydatki na premiera” Beaty Szydło, że wszystko upadło. Pojechała do Kłobucka i naród po raz stutysięczny usłyszał te puste frazy. Kłobuck też upada, nie ma dworca i połączenia kolejowego i w ogóle jest tam spalona ziemia, bo rządzi Platforma i dopiero PiS jak dojdzie do władzy, to uciemiężonym pomoże. — Polska nie może być dzielona. W Kłobucku jak w soczewce skupia się polityka PO. Polityka likwidacji. Musimy zrobić wszystko, by państwo stało po stronie obywateli, czyli za każdym Polakiem — mówiła do kamer, stojąc na tle jakichś ruin, jak się domyślam, odgrywających rolę tegoż dworca.

No to weźmy pod lupę ten nieszczęsny Kłobuck, którego budynek dworcowy ma się zresztą całkiem nieźle. Nieszczęsny ten Kłobuck, ale dla Prawa i Sprawiedliwości. Wbrew temu, co mówiła „kandydatka na premiera”, to nie za Platformy zamknięto tam połączenia pasażerskie. Owszem w 2013 roku Koleje Śląskie z uwagi na duże koszty i małe zainteresowanie zlikwidowały połączenia z Kłobucka, wznowione w 2012 roku po zawieszeniu w roku 2009. Ale pierwsze i najważniejsze wycięcie Kłobucka z kolejowej mapy Polski miało miejsce za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Było to w grudniu 2006 roku, gdy zlikwidowany został ruch pasażerski na Magistrali Węglowej, na której to linii leżały m.in. stacje: Kłobuck, Wręczyca, Miedźno, Chorzew Siemkowice, czy Działoszyn. Połączenia zostały przywrócone, po remontach, za rządów Tuska, bodajże w 2008 roku.

Nie ma co, prezes Beata Szydło zaliczyła wtopę. Tak chciała ustrzelić Kopacz i Platformę, a strzeliła sobie i PiS-owi w stopę i to z dużego kalibru. Ale tak to jest, gdy ma się ma na celu wyłącznie „sflekowanie” przeciwnika bez oglądania się na fakty, do tego słabiutkich sztabowców z lekarzem Karczewskim na czele, którzy nie potrafią przygotować wizyty, a także zerową wiedzę. Podobnie jak to było przy in vitro, gdy Szydło mówiła do kamer, że w konstytucji jest zapis o ochronie życia od chwili poczęcia aż do śmierci, „zapominając”, że z tego powodu nastąpiło w 2007 roku pożegnanie z PiS ówczesnego marszałka sejmu Marka Jurka, który taki zapis chciał przeforsować do Ustawy Zasadniczej, tylko nie zgodził się na to Jarosław Kaczyński.

Diurnarius
O mnie Diurnarius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka